W pewnej nadmorskiej osadzie mieszkaÅ‚y dwa żóÅ‚wie. Na jednym koÅ„cu osady mieszkaÅ‚ żóÅ‚w wesoÅ‚y, który byÅ‚ zawsze uÅ›miechniÄ™ty. Na drugim koÅ„cu osady mieszkaÅ‚ żóÅ‚w smutny, który byÅ‚ wiecznie zmartwiony. WesoÅ‚y żóÅ‚w rano, gdy tylko otworzyÅ‚ oczy od razu siÄ™ uÅ›miechaÅ‚ ucieszony nowym dniem. „O jaki piÄ™kny dzieÅ„ siÄ™ zaczyna, na pewno spotka mnie coÅ› miÅ‚ego i wspaniaÅ‚ego.” WesoÅ‚y żóÅ‚w z uÅ›miechem wstawaÅ‚ z Å‚óżka i szedÅ‚ do Å‚azienki. W Å‚azience zawsze spotkaÅ‚ w lustrze wesoÅ‚ego „goÅ›cia”, z którym Å›miaÅ‚ siÄ™ na gÅ‚os, a czasem nawet Å›piewaÅ‚. NastÄ™pnie szybko siÄ™ ubieraÅ‚. NakÅ‚adaÅ‚ buty, kurtkÄ™ i wychodziÅ‚ na codzienny żóÅ‚wi spacer, na który nigdy siÄ™ nie spóźniaÅ‚. Na podwórku spojrzaÅ‚ w niebo i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do sÅ‚oneczka mówiÄ…c: „ O, jaka piÄ™kna i sÅ‚oneczna pogoda. Wspaniale, że jestem żóÅ‚wiem i tak wolno chodzÄ™. BÄ™dÄ™ mógÅ‚ do woli podziwiać piÄ™kne krajobrazy.” Tymczasem na drugim koÅ„cu osady budziÅ‚ siÄ™ żóÅ‚w smutny. Ledwie otworzyÅ‚ oczy zaczÄ…Å‚ siÄ™ zamartwiać: „I znowu zaczyna siÄ™ dzieÅ„. Trzeba wstawać. Na pewno przydarzy mi siÄ™ coÅ› zÅ‚ego i strasznego.” WstajÄ…c z Å‚óżka przewróciÅ‚ siÄ™ i omal nie zÅ‚amaÅ‚ nogi. W Å‚azience wystraszyÅ‚ siÄ™ smutasa, którego zobaczyÅ‚ w lustrze. SpojrzaÅ‚ na zegarek i zobaczyÅ‚, że już siÄ™ spóźniÅ‚ na żóÅ‚wiowy spacer. ZaczÄ…Å‚ siÄ™ szybko ubierać i urwaÅ‚ mu siÄ™ guzik. ZaczÄ…Å‚ nakÅ‚adać buty i pÄ™kÅ‚o mu sznurowadÅ‚o. WÅ›ciekÅ‚y wyszedÅ‚ z domu. SpojrzaÅ‚ w niebo i stwierdziÅ‚: „Pewnie zaraz bÄ™dzie padać. Ojej, ja tak wolno chodzÄ™. W tym tempie bÄ™dÄ™ spacerować do wieczora. Jak to strasznie być żóÅ‚wiem”. Oba żóÅ‚wie idÄ…c w żóÅ‚wim tempie, jeden z jednej strony osady, drugi z drugiej strony osady, spotkaÅ‚y siÄ™ w jej Å›rodku. WesoÅ‚y żóÅ‚w zobaczyÅ‚ z daleka krewniaka i krzyknÄ…Å‚ do niego: „Co sÅ‚ychać przyjacielu?” Smutny żóÅ‚w odparÅ‚ mu na to: „Oj, nic dobrego. Jak zwykle dzieÅ„ zaczÄ…Å‚ siÄ™ strasznie. WstajÄ…c z Å‚óżka o maÅ‚o nie zÅ‚amaÅ‚em nogi. Potem w Å‚azience wystraszyÅ‚ mnie jakiÅ› smutas w lustrze. UrwaÅ‚ mi siÄ™ guzik i pÄ™kÅ‚o sznurowadÅ‚o, w dodatku bÄ™dzie padać”. Nie chcÄ…c już sÅ‚uchać takich narzekaÅ„ wesoÅ‚y żóÅ‚w wtrÄ…ciÅ‚ siÄ™: „U mnie jest zupeÅ‚nie inaczej. Ja zaczÄ…Å‚em dzieÅ„ od uÅ›miechu. W Å‚azience zastaÅ‚em wesoÅ‚ego goÅ›cia w lustrze, z którym odÅ›piewaÅ‚em hymn i wyszedÅ‚em na spacer wÅ›ród Å›piewu ptaków. Mój przyjacielu, mam chyba lekarstwo na twoje smutki i niepowodzenia. Mimo, że mieszkamy na przeciwnych kraÅ„cach osady, to dzieÅ„ zaczyna siÄ™ dla nas tak samo. To, jaki bÄ™dzie ten dzieÅ„, zależy od nas. Najważniejsze jest dobrze taki dzieÅ„ zacząć. Ja budzÄ™ siÄ™ zawsze z uÅ›miechem i od rana jestem przekonany, że bÄ™dzie to wspaniaÅ‚y dzieÅ„. JeÅ›li chcesz siÄ™ pozbyć swoich kÅ‚opotów, musisz również zaczynać dzieÅ„ od uÅ›miechu. Aby ci to uÅ‚atwić, dam ci kartkÄ™ z narysowanym uÅ›miechem. Każdego ranka, jak tylko otworzysz oczy bÄ™dzie ci przypomniaÅ‚a o uÅ›miechu”. Smutny żóÅ‚w zdziwiÅ‚ siÄ™ nieco radÄ… wesoÅ‚ego żóÅ‚wia: „DziÄ™kuje ci wesoÅ‚y żóÅ‚wiu za prezent. Bardzo miÅ‚o jest patrzeć, jak siÄ™ uÅ›miechasz i cieszysz siÄ™ życiem. ChciaÅ‚bym bardzo tak optymistycznie patrzeć na Å›wiat”. Na co wesoÅ‚y żóÅ‚w utwierdziÅ‚ go w przekonaniu: „To bardzo dobrze, że chcesz zmienić smutek na uÅ›miech. PowieÅ› kartkÄ™ z uÅ›miechem obok Å‚óżka, a jutro rano spotkamy siÄ™ w tym samym miejscu i opowiesz mi czy to dziaÅ‚a”. Å»óÅ‚wie rozeszÅ‚y siÄ™, każdy w swojÄ… stronÄ™. WesoÅ‚y żóÅ‚w byÅ‚ bardzo szczęśliwy, że mógÅ‚ pomóc przyjacielowi. Smutny żóÅ‚w również byÅ‚ szczęśliwy, bo uwierzyÅ‚ w szansÄ™ zmiany swojego ponurego życia. Czy mu siÄ™ uda? To zależy od uÅ›miechu."